poniedziałek, 3 czerwca 2013

całkiem wesoło

Spersonalizowałam wygląd, podoba się? W tle miał być motyw kwiatowo-folklorystyczny, ale obrazek okazał się być za duży i dlatego właśnie zamiast niego jest to depresyjne bokeh. Nic szczególnego.
  Pierwszy rok na moich nieprzyszłościowych, acz ciekawych studiach właśnie dobiega końca i do wakacji pozostają mi jedynie dwa tygodnie sesji letniej. Już dzisiaj mam za sobą egzamin z Językoznawstwa - trwał on całe dwadzieścia pięć minut i chyba oblałam. Takie mam przeczucie, chociaż podobnie było z Literaturą brytyjską, a ten przedmiot akurat udało mi się zaliczyć. Dowiem się w swoim czasie, na razie jeszcze zachowuję spokój wewnętrzny, bo przede mną trzy inne egzaminy.
 Znajduję się w momencie idealnym na podsumowanie, wnioski, dygresję, czy cośtam. Tak na dobrą sprawę, nie ma co podsumowywać, bo wszystko zostało powiedziane w trakcie. Zyskałam nowe znajomości, odnowiłam te stare (niektóre z nich), miałam chłopaka, ale już nie mam (i chwała mi za to, serio, nigdy nie czułam się z tym lepiej), popełniłam kilka błędów i podjęłam całkiem sporo dobrych decyzji. Nie będę się nad nimi wszystkimi rozwodzić, bo po ostatnim trzydniowym redagowaniu posta, zwyczajnie wolałabym tego napisać trochę szybciej. To, co chcę powiedzieć i zaakcentować z całą mocą, jest cholernie banalne i wyświechtane, ale po prostu byłam przez długi czas zaślepiona swoimi własnymi wyobrażeniami o świecie i ludziach w moim otoczeniu. Nie pozwólcie, by przytrafiło się Wam to samo. Teraz, kiedy jestem już wolna i gotowa na to, co przyniesie przyszłość, mogę o tym mówić i przestrzegać innych, by nie brali ze mnie przykładu. Słaby ze mnie wzór do naśladowania, naprawdę.
Co jeszcze mogłabym powiedzieć? O, już wiem: kiedyś opowiem historię o tym, jak znalazłam bratnią duszę i potem straciłam. Ale jeszcze nie dzisiaj, bo smutne historie wymagają odpowiedniego nastroju, a dzisiaj jest przecież całkiem wesoło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz